wtorek, 17 czerwca 2014

Życzenie śmierci.

18 marca o 21.45 M. umarła. Tego samego dnia wieczorem lekarz poinformował rodzinę, że nie można już nic więcej zrobić i w ciągu kilku godzin M. umrze. Zjechały się wszystkie dzieci aby się pożegnać, ja też byłam, ciężko było patrzeć jak M. umiera, bo czym innym jest żegnać się z kimś kto już odszedł i wygląda jakby spał, a co innego widzieć jak wygląda sam proces "zejścia". Uszkodzenia mózgu były zbyt duże żeby lekarze mogli coś zrobić, do tego wdała się sepsa, później poszło już szybko, poszczególne organy zaczęły się po kolei wyłączać i w końcu przestała oddychać. Zaraz po tym jak M. złamała sobie staw w barku i zaczęły się problemy z zatorem, M. często w momentach "depresyjnych" mówiła mi, że chciałaby umrzeć, półtora miesiąca później już nie żyła. Z życzeniem śmierci trzeba uważać, bo może się spełnić nieoczekiwanie. Pogrzeb odbył się 2 kwietnia, nie było mnie już wtedy w Moenchengladbach. Czas oczekiwania na pochówek w przypadku kremacji jest w Niemczech dość długi, trwa ok. 2 tygodni. Rodzina wybrała dawny kościół przerobiony na miejsce pamięci gdzie chowa się urny. Dostojne i spokojne miejsce dla M.